0FLARES
Wiele kobiet pisze listy do kochanki swojego męża. Niektóre te listy wysyłają, a inne piszą w ramach terapii i je albo zostawiają, albo traktują zapalniczką, aby odgonić złe duchy, jakim niewątpliwie jest duch kochanki krążący w domu małżonków, którzy próbują się na nowo dogadać, albo się dogadali i żyją ze sobą dalej, bo żona zdradę wybaczyła, choć z pewnością nie było jej łatwo. Nikt nie policzy wylanych łez i nie zważy wątpliwości, czy warto i czy na tym przebaczeniu się ponownie nie przejedzie.
Ludzie mówią, że jak raz zdradził, to zdradzi raz jeszcze i jeszcze raz, ale żona przymierzająca się do wybaczenia, wciąż kocha tego swego jedynego i dlatego jest jej tak ciężko podjąć decyzję, ale dość tego wstępu, a więc:
Ty głupia kobieto! Myślałaś, że jeśli rozłożysz nogi przed facetem, który ma rodzinę, a do tego swoje dzieci, to on rzuci dla ciebie wszystko, co udało mu się zbudować i będzie bawił twoje dzieci spłodzone każde z innym facetem? To świadczy o tobie, że rozkładając nogi tak chętnie, dorobiłaś się niechlubnej opinii w mieście, a on zwyczajnie chciał sobie popróbować jak to jest z inną kobietą.
Uwierzyłaś, co szeptał ci do ucha, podczas ukrytych spotkań, że kocha tylko ciebie i jesteś kobietą jego życia, a żona to jest ta niedobra, zrzędliwa i zaniedbana i poczułaś się wybranką i księżniczką. Wiem, że zakazany owoc najlepiej smakuje i wierzyłaś w te brednie, kiedy on korzystał po prostu z życia. Faceci tak mają, że bajerują to świeże mięso, aby czym szybciej osiągnąć swój cel i dałaś się na to nabrać standardowo i książkowo.
Płakałaś, kiedy wracał do żony i wyobrażałaś sobie, że z żoną też uprawia seks. Ryczałaś z rozpaczy, że kolejne święta spędza z rodziną i swoimi dziećmi, zabierając je na wycieczki i wczasy. Byłaś zawsze gotowa, na jego ponowne zjawienie się w twoim domu i wypachniona czekałaś na skradzione żonie chwile i cieszyłaś się jak wariatka, że znów jesteś górą i wierzyłaś w kolejne brednie i łykałaś jak pelikan te wszystkie jego obiecanki i kłamstwa. Wierzyłaś święci, że porozmawia z żoną, na pewno jutro, że nie chce z nią dalej być i złoży pozew o rozwód. Wierzyłaś w to głupia kobieto, a oszukiwał ciebie i żonę jakbyś chciała wiedzieć.
Myślałaś, że się doczekasz tej chwili, że przyjdzie i ci się oświadczy i każde jego przyjście to jest promyk nadziei, że w końcu masz go w garści, a tu guzik z pętelką, bo on się niby bał żonie powiedzieć, albo nie było okazji i znów byłaś zawiedziona, ale przecież najlepszą rzeczą jaką mogłaś zrobić, to znów rozłożyć nogi w czystej pościeli, bo o to mu najbardziej chodziło, ale skąd o tym mogłaś wiedzieć?
Łudziłaś się i nagle przestała ci odpowiadać rola tej drugiej. Robiłaś awantury, z powodu, że miałaś tego dość i chciałabyś już zamknąć ten rozdział i pragnęłaś przy nim zasypiać i się budzić, a on po każdym numerku zwiewał do żony. To musiało boleć – co nie? Wiem, że bolało, tak jak bolała mnie wiadomość, że mój mąż tyka tym swoim, no wiesz, takie coś jak ty. Dowiedziałam się, a ty drżałaś ze strachu, że będę o niego walczyła z zaciekłością, ale nie musiałam, bo wybrał mnie i przysięgał, że z tobą to tylko alkohol i nic więcej. Po co mu tyle stawiałaś i wierzyłaś w bredzenie podchmielonego faceta. Głupia jednak byłaś, że myślałaś, że podchmielony facet mówi ci prawdę, że zostawi całkiem fajną i inteligentną żonę, która była całkowicie oddana rodzinie i mógł przy niej być sobą, bo mimo, że pojawiłaś się w jego życiu, żonę kochał ponad wszystko, bo była jego wizytówką, a nie wycieruchem.
Nawet to, że pozwoliłaś sobie zrobić dziecko z moim mężem, nic tu nie pomogło, bo tylko go jeszcze bardziej wystraszyłaś. Jak to niby miałoby wyglądać? Miałby łożyć na twoje nieślubne dzieci i to co ma przyjść na świat i dwoje swoich z małżeństwa, które cenił najbardziej. Kulą w płot i strzeliłaś sobie w piętę, bo mogłaś przewidzieć, że nigdy nie pokocha on dziecka ze zdrady, ale rozumiem, że na to liczyłaś. Przeliczyłaś się, bo wolał płacić alimenty, niż być z tobą na co dzień i tylko go wystraszyłaś. Myślał, że woli spać w swoim łóżku i robić stolec w swoim kiblu, a także kochać swoje dzieci z prawego związku.
Tak, wykorzystał cię, jak to każdy chłop, który od czasu do czasu pragnie zamoczyć w innej dziurze, a ty wzięłaś to z taką powagą i nadzieją. Z tego wszystkiego wyszło, że cię oszukał, co musiało cholernie boleć, bo zostawił cię z dzieckiem w brzuchu i pokornie wrócił na łono rodziny, Łotr, wiem o tym, bo i ja biłam się z myślami, a nawet się trułam – przez ciebie i przez faceta, którego poślubiłam, bo faceci to świnie i obie o tym nie wiedziałyśmy – prawda?
Minęło paręnaście lat, a ja wciąż jestem ze swoim mężem, bo mnie wybrał i wcale nie jest mi z tego powodu przykro, bo wiesz dlaczego? On zawsze mnie kochał, a ty byłaś tylko takim wybrykiem, bo młody był i do tego głupi. Ja nie wiem dlaczego się na ciebie pokusił? Bo byłaś łatwa, albo głupia, a takie najlepiej zbajerować, nasycić się i puścić kantem i tak też się stało. Przykro mi, że byłam lepsza i mądrzejsza, co do ładności, rzecz gustu!
A teraz napiszę ci szczerze. Mój mąż to twardy zawodnik, cholernie uparty i czasami egoistyczny, a tylko ja wiem jak z nim postępować i tylko ja wiem, co on lubi, a czego nie znosi. Tylko jak wiem, kiedy kazać mu wynieść śmieci i coś w domu naprawić, a ty budulko miałabyś z nim tylko kwasy, bo mojego męża nie można do niczego zmuszać, a trzeba wiedzieć, w którym momencie mogę sobie pozwolić, a więc ciesz się, że nigdy morduni ci nie obił z racji tego, że nie potrafiłaś trafić w punkt. Ciesz się, że nie wywrzeszczał ci, że jesteś marudą i tylko interesują cię sprawy doczesne, a o zmywaniu garów to możesz zapomnieć, bo pozmywa, ale tylko pod wpływem moich śmiesznych min i dobrego humoru, w czym jestem mistrzynią.
He, masz szczęście głupia kobieto, bo nie wiedziałabyś, że mój mąż mnie kocha i uwielbia moje wygłupy, które rozśmieszają go do łez i uwielbia nasze dzieci, które wychowałam na dobrych ludzi. Nie musi się za mnie wstydzić w przeciwieństwie do twoich patologicznych dzieci, których nie wychowałaś!
I to byłoby na tyle głupia kobieto, jak mawia Bogusław Linda
W podpisie – zdradzona, ale cholera po latach szczęśliwa!